Kiedy się wyspałam, poszłam do wyjścia z obozu. Wiedziałam że Biała Burza będzie tam na mnie czekał.
- Witaj Czarna Łapo - przywitał się ze mną czule.
- Witaj Biała Burzo - rówznież się przywitałam - Dzisiaj będziemy polować, dobrze podejżewam? - spytałam zaciekawiona.
- Dzisiaj zabieram cię na granicę. Chcę abyś poznała zapachy innych klanów. Może przy odrobinie szczęścia uda ci się coś złapać - odrzekł Biała Burza.
- Rozumiem mistrzu. Gdzie ruszamy najpierw? - zapytałam.
- Najpierw do Słonecznych Skał a potem do Grzmiącej Ścieżki. - odpowiedział. Już nic więcej nie mówiąc skinęłam głową i ruszyliśmy do Słonecznych Skał. Gdy tam dotarliśmy, w powietrzu unosił się nieznany mi dotąd zapach. Wiedziałam że to Klan Rzeki.
- Czujesz ten zapach? - spytał mój mistrz.
- Tak, Biała Burzo - błyskawicznie szybko odpowiedziałam - zgaduję iż to zapach Klanu Rzeki.
- Owszem. Zapamiętaj go dobrze. A teraz ruszamy dalej.
Wpatrzona w rzekę nie zauważyłam jak mój mistrz znika między drzewami. Ostatnie co udało mi się zobaczyć to koniuszek białego ogona. Kiedy w końcu odzyskałam świadomość, ruszyłam za jeszcze intensywnym zapachem białego Gromowicza. "Ale ze mnie Mysi Móżdżek...Gapiłam się w tę rzeke jakbym zobaczyła ducha" - pomyślałam. Co prawda to już nie istotne. Szybko odnalazłam Białą Burzę. Szłam jego śladem jakby nic się nie stało. Usłyszałam dziwny szmer w krzakach. Po chwili dźwięk zmienił się w widok - ujrzałam mysz. Naszczęście nas nie zauważyła.
- To świetna okazja aby sprawdzić twoję umiejętności - szepnął mi do ucha Biała Burza. Staliśmy pod wiatr więc mysz nie mogła nas wyczuć. Wiedziałam co mam robić - Przyległam do ziemi a ciężar ciała przeniosłam na tylnę łapy. Zaczęłam skradać się do mojej ofiary. Kiedy byłam oddalona od myszy o zaledwie dwie długości kociego wąsa, wykonałam spektakularny skok. Przednimi łapami złapałam w tej sytuacji bezbronną mysz, i jednym ugryzieniem uśmierciłam.
- Doskonale - rzekł mój mitrz - będzie z ciebie doskonały myśliwy - mówił dalej.
- Dziękuje, Biała Burzo - odrzekłam.
- Ściemnia się. Lepiej wracajmy do obozu. Wycieczkę nad Grzmiącą Ścieżkę przekładamy na jutro dobrze? - spytał biały kocur.
- Dobrze - odpowiedziałam i w ciszy ruszyliśmy do obozu. Po drodzę udało mi się jeszcze złapać małą nornicę. Kiedy wróciliśmy do obozu, wszystko co udało mi się upolować zaniosłam starszyźnie, a sama poszłam do Legowiska Terminatorów i poddałam się snu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz